Przejdź do treści

Czcionka:

Kontrast:

GENEZA NAZWY MIEJSCOWOŚCI

Przekazy pamięciowe wskazują na nazwę Łochów nie tylko od stanowiska „łowczego”, ale również od „łochwy” – zimowego legowiska niedźwiedzia, czy też nawet od „łochini„ – jednej z jagód leśnych. Z ustnych przekazów dowiadujemy się, że odbywały się tutaj „królewskie łowy”, których tradycja sięgała aż po XX wiek. Można więc wnioskować, że z funkcją osadnika w Łochowie było ważne i rozpowszechnione w dawnych czasach stanowisko łowczego. Jego też posiadłość była najbardziej rozległa z pośród innych rozdzielonych nad Liwcem: sięgała od Budzisk do Zambrzyńca (13 km. w linii prostej) i zajmowała powierzchnię 8815 morgów (około 5 tysięcy hektarów). Nazwa „Łochowo” funkcjonowała do drugiej połowy XIX wieku. W wyniku polityki rusyfikacyjnej polegającej m.in. na zniesieniu języka polskiego w urzędowych zapisach od 1882 roku nazwę zmieniono na „Łochów”. Majętność pozostałych dóbr były znacznie mniejsze, np. Pogorzelec – 1417 morgów, Baczki – 4189 morgów. Pochodzenie nazwy osady „ Łochów” od łochwy może być uzasadnione: zaistniała jakaś okoliczność, że w tym miejscu nastąpiło spotkanie z niedźwiedziem w zimie przy jego „łochwie”. Może podczas polowań, został obudzony z zimowego snu. To miejsce mogło stać się punktem orientacyjnym na budowę „dworku myśliwskiego”, do którego nazwa „ łochowa” przylgnęła, ulegając w przekształceniu w potocznej mowie. W zapisie erekcji kościoła z 1488r. nazwa ta brzmi „Łochowo” ( … aedm villa Łochowo…) Gdyby „łochwę” znaleziono opuszczoną, nie zrobiłoby to na nikim wrażenia, godnego upamiętnienia tą nazwą osady. Otaczająca Łochów puszcza nazywana była „ Łochowcem”. Miejsce pierwszego dworu znajdowało się znacznie bliżej rzeki niż obecny pałac. Mogło to być miejsce na wysokim brzegu Liwca, gdzie obecnie pozostał po nim dobrze zachowany ślad fosy długości około 70 m., która otaczała niegdyś teren dworu. Meandrujący w tym miejscu Liwiec, niszcząc wysoki brzeg, przybliżył się do dworzyska. Właściciel dóbr nie miał wyjścia, przeniósł swą siedzibę dalej od rzeki, na północny – wschód, którą również otoczył fosą. Po wybudowaniu pałacu (w XIX wieku), opuszczono tę drugą wyspę i nazwano ją „Saską Kępą”. Na miejscu dworu ustawiono figurę Matki Boskiej na wysokim cokole. Ślady dawnego dworzyska ulegają zatarciu poprzez dalszą niszczącą działalności rzeki. Ślad „królewskich łowów” znajdujemy w artykułach związanych z rocznicą Grunwaldu w „Kulisach” z 1985 roku. Otóż przed największą bitwą Średniowiecza, za jaką niektórzy uznają bitwę z 1410 roku pod Grunwaldem, obie strony przygotowywały się intensywnie do walnej rozprawy. Bardzo starannie przygotowywał się Jagiełło. W czasie zimy z 1409 na 1410 rok gromadzono zapasy żywności dla wojska (33tyś. jazdy i piechoty). W tym celu organizowano królewskie łowy w borach Mazowsza. Polowano w różnych wcześniejszych i późniejszych czasach dla potrzeb kraju, lecz te miały szczególnie znaczenie, gdyż odbywały się w krótkim czasie i w miejscu od lat nie niepokojonym wielkimi łowami. Występowała więc obfitość grubego zwierza. Do takich polowań cały teren musiał być wciągnięty, dokładnie, precyzyjnie przygotowany, zorganizowany i w tej postaci wielokrotnie w następnych latach wykorzystywany, co mogło znaleźć swoje odzwierciedlenie w nazwach miejscowości. Czas i wymowa w różnych odmianach gwarowych zmieniły i zatarły pierwotne znaczenie wielu nazw (Barchów, Brzuza, Chrzepty, Zambrzyniec, Łojewo, Gwizdały). Niektóre z nich ukształtowała sytuacja królewskich łowów: poruszanie się łowczych (myśliwych), odpowiednia nagonka wykonywana przez określone osoby z określonych osad – hałasy, wrzaski, gwizdy(stąd Gwizdały). Wydawanie na rogach, trąbach z drzewa trwożnych odgłosów mających kierować zwierzynę do miejsca pułapek, matni (stąd Matały). Grupę „trwożących” zwierzynę zapewne dobierano również z określonej osady (stąd Twarogi). Do dobijania, zabijania, przenoszenia grubej zwierzyny zapewne wyznaczani byli chłopi krzepcy (stad Chrzepty). W myślistwie nosy dzików zwane są „gwizdami”. Może pewne miejsca stanowiły ich szczególne nasilenie (Gwizdały). Ubitą zwierzynę gromadzono w jednym miejscu, ćwiartowano, solono i w zabitych beczkach spławiano rzekami do magazynów zamkowych. Skóry zwierzęce były wielostronnie wykorzystywane (odzież zimowa, obuwie, bukłaki stanowiły też przedmiot handlu zagranicznego). Aby je uzdatnić, należało je odłoić (pozbawić przylegającego do nich tłuszczu), stąd może Łojki i Łojewo. „Łosiewice” i „Zambrzyniec” mają nazwy związane z występowaniem tu łosi i żubrów, bądź to z większą ich ilością, bądź też ze specjalnie udanym ubojem. Na Podlasiu, również w innych częściach kraju, występują miejscowości: Zambry, Zambrów, zatem nazwa „Zambrzyniec” nie jest odosobniona, podobnie jak żubr, który żył w dawnych lasach. Prawdopodobnie pochodzi od regionalnie lub gwarowo przekształconej wymowy nazwy „żubr”, który tu mógł być wymawiany „zamborz”, a samica „zambra”, „…zambry- wielkie krowy leśne…”2. Osadnicy Baczek mieli powierzone jakieś „baczenie”- roztaczanie uwagi czujności w tych stronach. Mogło ono dotyczyć spraw leśnych, ochrony grubego zwierza przed kłusownictwem, ochrony zwierząt futerkowych (bobry, młode lisy), wykrywanie ich miejsc przebywania, a może przed niespodziewanym wtargnięciem wrogich najazdów, podejrzanych osób. Nazwa „Baczki” powtarza się również w innych okolicach, np. „Baczki–Bohy” w okolicach Sokołowa Podlaskiego. „Baczki Fabryczne” – tak została nazwana część dóbr Baczki, na której po roku 1873 w lesie został zbudowany tartak, a później fabryka odlewów żelaznych maszyn rolniczych Judela Perlisa. Nazwa ta ustaliła się po 1924 r., wcześniej nazywano tę część „Tartak”. Inna część dóbr Baczki nazywała się „grunt – Ostrowy”, na której po 1884 roku Ludwik (Lejzor) Loewenstein zbudował fabrykę łóżek żelaznych „higienicznych” i maszyn rolniczych. Przedstawiony powyżej obraz „łowów królewskich” z 1409 na 1410 rok nie mógł być przeprowadzony przez kogoś z zewnątrz. Ich organizacja musiała być dziełem łowczego, który był wyróżniony większym od innych obszarem ziemi. Późniejsze łowy nie miały już takiego znaczenia, raczej przybierały charakter swoistej rozrywki, podczas której trzeba było wywiązać się dzielnością, męstwem, zręcznością, siłą i zaradnością w walce z grubym zwierzem. Nasi książęta i królowie, często samotnie, mając do dyspozycji oszczep i topór, chętnie wybierali się do puszczy, aby tam zmagać się z żubrem, czy niedźwiedziem. Stefan Batory przypłacił to nawet życiem: po trzydniowym uganianiu się za zwierzyną, wyczerpany z sił przemarzł i po kilku dniach zmarł (3). Ostatnie „królewskie łowy” w Łochowie były urządzane przed II wojną światową w których brali udział: Prezydent RP Mościki i Marszałek Śmigły – Rydz jako goście hr. Kurnatowskiego. Budy były prowizorycznymi budowlami, będącymi tymczasowym schronieniem dla robotników leśnych, przy smolarniach, dziegciarniach, itp. Po wyeksploatowaniu lasu w jednym miejscu przenoszono się na drugie. Czasem w takim miejscu powstawały osady i wioski już na stałe. W sprawozdaniu parafialnym w wykazie miejscowości widnieją w 1810 r. „Budy”, a w 1879r. zamiast Bud są Łojki, Łosiewice, Jerzyka i Majdan. Budy, jako dobra rażnieńskie, były więc miejscem koncentracji wypalania węgla drzewnego i popiołu na eksport, wytopu smoły, terpentyny, wyrobu klepki dębowej, gontów, desek, bali zbierania żywicy, kory dębowej już w XV wieku. Obszar obudowany budami nazywano majdanem. Środkowy plac służył do gromadzenia materiałów do przeróbki i przetworów, np. beczek smoły – stąd nazwa „Majdan”. Budy musiały być ludne, a po uwłaszczeniu w 1864 roku rozwinęły się w duże wioski. Jerzyka są notowane jako „folwark leśny”. Skóry zwierzęce cieszyły się dużym popytem w handlu zamorskim. Wcześniej należało je uzdatnić (odłoić) zapewne w obecnych Łojkach, a w dobrach baczkowskich w Łojewie. Z tych też względów rację bytu mogła mieć „Wywłoka”, do której „wywlekano” przetwory leśne do wysyłki Bugiem, a także dochodzącą tu, jego dopływem, rzeką Ugoszczą. Po podniesieniu poziomu wody i ona mogła być spławna. Zagadkowe są nazwy leśniczówek w tych lasach: Leśniczówka położona na zachodnim końcu Jerzysk nazywa się uroczysko Wielgie, a w Łazach uroczysko Jerzyka. Uroczyskiem jest zbiorowisko charakterystycznych w danym miejscu roślin czy drzewostanu, np. uroczyskiem jest Dębinka w Łochowie. Dziwny pomysł „wymysł” miał któryś z dawnych właścicieli Jasiorówki budując karczmę na odludziu, wśród rozległych lasów. Nie przechodził tędy żaden ważny, więcej uczęszczany trakt. Jedynie droga (raczej leśna) z Łochowa do Brzuzy przecinała w tym miejscu granicę lasów łochowskich z jasiorowskimi. Dziś jesteśmy pod wrażeniem dwu dróg w tym terenie, kolei i szosy. Wtedy jednak droga Łochów – Brzuza, a dalej Szynkarzyzna - Zarzetka - Rażny była istotną. Rażny były ważnym punktem celnym na Bugu, więc karczma w Wymysłach miała uzasadnienie. Stała ona naprzeciw obecnej ulicy Olszowej, a po drugiej stronie (wschodniej) stała szopa dla pojazdów i koni – spłonęła na początku XX wieku. Obok musiały stać zabudowania gospodarcze karczmarza. Relin stanowi część wschodnią Jasiorówki odcięty od wsi koleją i szosą. Karol Eychler (przemysłowiec Saksonii) kupił, od Waśniewskich dworek i około 1 morgi gruntu i wybudował tu zakłady przemysłowe: młyn parowy, fabrykę zapałek, wytwórnię skrzynek na alkohole i na smary. Były to budynki drewniane, toteż spłonęły, gdy gospodarzył już syn Karola – Władysław, który to dokupił od Kowalczyka dwa morgi gruntu przy szosie i tu pobudował, ale już murowane, budynki o podobnym przeznaczeniu, m.in. młyn, który stoi do dziś, o napędzie elektrycznym. Obok postawił drewniany dworek, kryty czerwoną dachówką, a w dach wkomponowano napis „Relin”. Żona Władysława – Aurelia, zwana była zdrobniale „Relinka”. Od napisu przyjęła się nazwa osady, z czasem przeniosła się na sąsiednie gospodarstwa i tak zostało. Nieznane jest pochodzenie nazwy Łopianka. Jest to miejscowość nowo powstała z wykupionych gruntów od Perlisa w 1883 roku. Przedtem była nazywana uroczysko Łopianka. Być może nazwa wiąże się z chwastem łopianu lub z łupaniem drzewa w lesie. Przed rokiem 1939 osiedliło się w Łopiance wiele rodzin, głównie żydowskich, na małych działkach budowlanych. Ich głównym zajęciem był handel, drobne rzemiosło i praca w fabryce. Mieszkał tu i tworzył Julian Chmielewski – malarz. Jego obrazy znajdują się w kościele w Kamionnie. Folwark „Ludmiłówka” w Jasiorówce bierze swe początki od około 1910 roku, kiedy to Nojszewscy sprzedali Ludwikowi Busse 30 morgów w rozwidleniu kolei z drogą do Brzuzy. Okazały i porządnie zagospodarowany folwark prosperował wyśmienicie, gdy Busse (Szwed z pochodzenia) nim kierował. Po jego śmierci, około 1924 roku, gospodarstwo objęła jego córka (archeolog z zawodu), jej administratorem był Ciubicki (legionista). Ciubicki znienawidzony przez ludzi, najprawdopodobniej podpalił dzierżawioną posiadłość. Po otrzymaniu wysokiego odszkodowania pobudował się w Choinach. Nowi właściciele Ludmiłówki to rodzina lekarza Paderewskiego (rodzony brat Ignacego Paderewskiego). Nie znali się w ogóle na uprawie roli. Gospodarstwo rabowane w czasie wojny podupadło, głodowali. Jednak byli w stanie, w czasie wojny, ukrywać i wyżywić nauczycielkę warszawskiego liceum – Sygalinową. Dopiero w 1953 roku zaniedbaną gospodarkę przejął Bolesław Kowalczyk. Smolnica była zwana „gruntem”, na którym rosły potężne, żywiczne – smolne sosny, zdatne na łuczywo – drzazgi (trzaski). Stad nazwa lasu: Samotrzask – same trzaski. Sosny te służyły również na bale. W 1953 roku z jednego z takich domów, który stał 80 lat zdjęto oszalowanie. Bale wyglądały jak świeże, były zupełnie zdrowe. Takąż trwałość posiadała też dębina, użyta na podwaliny domów. Ten zdrowy i wielki las został wycięty w latach 1873 – 1876 po wykupieniu tego obszaru przez Perlisa. Pozostały samotnie stojące sosny i dęby. Bardziej szczegółowe początki innych wsi i osad zostaną omówione w następnych rozdziałach.